Dom-Praca-Dom
Jak niżej, z

Piątek, 21 września 2007 · Komentarze(3)
Kategoria Dom-Robota
Dom-Praca-Dom
Jak niżej, z tym że nawet nie padało. Kilometrów było z pewnością więcej, ale póki nie ma licznika, póty dane są dość orientacyjne i na moją niekorzyść (taki jestem Prawy i Sprawiedliwy :)). Cały czas dumam o nowym bicyklu i cały czas mam mętlik w głowie: górski, typowy trekking, a może coś pomiędzy?

Dom-Praca-Dom

Z ostatnich

Wtorek, 18 września 2007 · Komentarze(1)
Kategoria Dom-Robota
Dom-Praca-Dom

Z ostatnich trzech dni, nic interesującego, może oprócz dzisiejszej ulewy.

Pruszcz Gdański-Cieplewo-Pszczółki-Żelisławki-Sobowidz-pole brukwi-Gołębiewko-Trąbki

Niedziela, 16 września 2007 · Komentarze(2)
Pruszcz Gdański-Cieplewo-Pszczółki-Żelisławki-Sobowidz-pole brukwi-Gołębiewko-Trąbki Wielkie-Jagatowo-Pruszcz Gdański

Mimo dość niepewnie wyglądającego nieba decyduję się ruszyć w objazd śladem dawnej linii kolejowej Pszczółki-Skarszewy. Z Pruszcza drogą polną, później wjeżdżam na drogę krajową i kieruję się do Pszczółek.(Na zdjęciu uważny obserwator zauważy szyny przecinające drogę do Ulkowych).

W Pszczółkach trafiam na festyn z okazji 700 lecia tej wsi. Chwilę obserwuję przygotowania i początek imprezy-widać, że ludzie przejęci są całą sprawą-świetnie. Jeszcze pod wrażeniem obchodów, nieco nadrabiam drogi, odbijając się od budującej się autostrady we wsi Ulkowy. Wracam i jadę już prawidłowo w kierunku na Żelisławki. Tam obserwuję nędzne resztki przystanku osobowego a przy okazji na prywatnej posesji coś na kształt lapidarium, ze starymi płytami nagrobnymi, żarnami(?), i kamieniami ze znakiem krzyża. Co to za miejsce (przy zjeżdzie w dół w kierunku torów) chętnie bym się dowiedział.*
Przy silnym wietrze pedałuję do Sobowidza, gdzie z zadumą obserwuję przebudowę dawnego budynku stacji PKP.

Gust w naszym narodzie zawsze kulał, tutaj padł na pysk i nawet nie dycha. Szkoda. Mieszkańcy mają też napewno swoje racje.
Co by sie nie rozczulać, to wybrałem drogę do Sobowidza najgorszą z możliwych, podczas przedzierania się przez pole porozmawiałem chwilę z gospodarzem ("Panie, Polski już nie ma") i wreszcie docieram do Gołębiewka, gdzie chwilę spędzam przy dawnej stacji PKP.

Do Skarszew i bardzo ładnego budynku stacyjnego zostało tylko 10 kilometrów, ale ja już jestem lekko podmęczony walką z wiaterkiem i hopkami i decyduję się na powrót. Jako że z górki, chociaż droga ruchliwa i mało przyjemna, sprawnie dostaje się do Trąbek Wielkich, przemykam tamtędy jak pocisk (jakieś 30km/h :)) i poprzez Jagatowo dojeżdżam do Pruszcza.

*(19.09.07)na stronie gminy Pszczółki na temat wspomnianego lapidarium przeczytałem :
"Na terenie wsi (Żelisławki), jeden z mieszkańców, pan Kowalkowski, utworzył lapidarium. Obejmuje ono imponujące zbiory, głównie kamieni nagrobnych i granicznych."
Ciekawa sprawa, co to za kamienie i z jakiego okresu.

Pruszcz Gdański-Grabiny Zameczek-Wróblewo-Wiślina-Pruszcz

Piątek, 14 września 2007 · Komentarze(0)
Pruszcz Gdański-Grabiny Zameczek-Wróblewo-Wiślina-Pruszcz Gdański.

Mając na uwadze katastroficzne wizje jutrzejszej pogody i korzystając z welocypeda małżonki postanowiłem dzisiaj zrobić krótką, popołudniową pętlę po najbliższej okolicy. Ruchliwą, dziurawą, nieprzyjemną i nudną szosą na Cedry docieram do Grabin. Tutaj skręcam w lewo w kierunku na Wróblewo. Zatrzymuje się przy XVI wiecznym kościółku położonym przy samej Motławie, z nabrzeżem dla wiernych przybywających drogą wodną.

Fotografuję też drewniany dom z urokliwym gankiem

i w narastającej szarówce kieruję się w kierunku Wiśliny, gdzie bez zatrzymywania i korzystając ze światła wytworzonego przy pomocy urządzenia zwanego dynamem, skręcam na Pruszcz gdzie melduje się już wieczorkiem.

/fotografie wykonywane telefonem-bynajmniej nie "wypasionym" jak widać/

Mój rower, mimo że naprawiony, nie nadaje sie do bardziej zdecydowanych akcji. Na domowej wokandzie staje sprawa nowego pędzidła dla pana domu....

Dom-Praca-Dom

Właściwie to dodawanie

Czwartek, 13 września 2007 · Komentarze(0)
Kategoria Dom-Robota
Dom-Praca-Dom

Właściwie to dodawanie niemalże codziennych kilometrów do, z i po miejscu pracy wydaje mi się klasycznym minięciem się z piłką a la Dudek, ale zmysł kolekcjonerski i dodawanie do kolorowych słupków zwyciężyło.
Średnio dziennie jest to około ośmiu kilometrów w czasie około pół godziny. Jak mnie się przypomni, to będę dodawał te przezabawne i pouczające trasy do kilometrażu, dziś czynię to hurtowo za ostatnie cztery dni

Pruszcz Gdański-Juszkowo-Borzęcin-Rekcin-Żuława-Bielkówko-Goszyn-Straszyn-Rotmanka-Pruszcz Gdański

Pruszcz Gdański-Juszkowo-Borzęcin-Rekcin-Żuława-Bielkówko-Goszyn-Straszyn-Rotmanka-Pruszcz Gdański

Jeszcze w Pruszczu korzystam z okazji i zatrzymuje się na moment przy, chyba najstarszym obiekcie w mieście, poewangelickim kościele Podwyższenia Krzyża Świętego.
Właściwie kilka minut później zaczęły się kłopoty. Za Juszkowem miast szosy wybrałem drogę z płyt betonowych, która zaprowadziła mnie do miejscowości Borzęcin. Tam praktycznie utknąłem, bo drogi albo kończyły się w polu, albo były zasypane gruzem. Przy drugim podejściu wybrałem mozolne przebijanie się przez pole w kierunku na szosę (którą bardziej słyszałem niż widziałem). Nieświadomy docieram do Rekcina i jadę w kierunku dokładnie odwrotnym do zamierzonego. Po zauważeniu pomyłki zawracam, kręcę do Rekcina przemykam przez to zaniedbane miejsce i jadę do Żuław. Tam oglądam XIX wieczny kościółek pod wezwaniem identycznym jak ten pruszczański.

W dalszą drogę ruszam już polną drogą, niechcąco wjeżdżając na teren jakiegoś dużego gospodarstwa rolnego w typie historycznego PGR. Wycofuję się i polnymi drogami dojeżdżam do Bielkówka. Tam przystaję w celu wykonania dokumentacji fotograficznej dworca PKP zamkniętej linii Pruszcz Gdański-Stara Piła.



Decyduje się nie szukać widzianej z góry wieży ciśnień i udaje się wzdłuż szyn do Goszyna. Decyzja dobra-już po kilku minutach jazdy po drodze z betonowych płyt wyjeżdżam na rozległą polanę ze stawkiem licznie zamieszkanym przez ptactwo. Chwilę później leśną drogą docieram do Jeziora Goszyńskiego, gdzie dopada mnie nieszczęście w postaci złamania korby w miejscu mocowania pedału. Do domu zatem przez Elektrownię w Straszynie marszobiegiem z wykorzystaniem ukształtowania terenu. Rower popsuty, trzeba podumać co dalej.

Pruszcz Gdański-Rokitnica-Wiślina-Przejazdowo-Bogatka-Koszwały-Bogatka-Sobieszewo-Górki Wschodnie-Wyspa

Wtorek, 28 sierpnia 2007 · Komentarze(0)
Pruszcz Gdański-Rokitnica-Wiślina-Przejazdowo-Bogatka-Koszwały-Bogatka-Sobieszewo-Górki Wschodnie-Wyspa Sobieszewska-Górki Wschodnie-Sobieszewo-Przejazdowo-Pruszcz Gdański

Z Pruszcza dość ruchliwą drogą docieram do Wiśliny, gdzie na krótko zatrzymuję się w celu obfotografowania osiemnastowiecznej dzwonnicy (temat ze strony Pana Tomasza Plucińskiego-polecam wbicie tego nazwiska w google i poszperanie na jego stronie-świetne opisy, ponadto autor jest niekwestionowanym królem marud-co mnie akurat odpowiada).

Po chwili kieruję się na Przejazdowo by tam pojechać w kierunku na miejscowość Bogatka, pędząc z wiatrem przegapiam zjazd na Wiślinkę i dojeżdżam do Koszwał w kierunku niemalże odwrotnym od zamierzonego. Nie ma tego złego-fotografuję dom podcieniowy i wracam do przeoczonego skrzyżowania. Docieram w końcu do Sobieszewa i stamtąd skręcam w lewo do Górek Wschodnich. Dojeżdżam do rezerwatu ptaków i podejmuję dość ryzykowną decyzję przytargania roweru marki Romet Wiking po grobli aż do ujścia Wisły.
Po drodze obserwuję ujście Wisły i Rezerwat Ptasi Raj.
Jako że raj to ptasi, to dyplomatycznie staram się skłonić blokującego drogę łabędzia do zejścia. Posyczeliśmy na siebie, zmierzyliśmy się wzrokiem twardym jak stal i w końcu obeszliśmy się bardzo szerokim łukiem.

Transport roweru po grobli nie należy do największych przyjemności , podobnie zresztą jak pchanie go po głębokim piasku plaży.

Z ulgą schodzę z plaży siadam na rower i po ścieżkach na wyspie wracam do Górek, stamtąd, pod wiatr i jak wiatr do Pruszcza. Z Górek do drzwi w 1:02 z przeciwnym i bocznym wiatrem.

Pruszcz Gdański-Rotmanka-Straszyn-Jankowo-Jez.Otomińskie-Kokoszki-Matarnia-Trójmiejski Park Krajobrazowy

Sobota, 25 sierpnia 2007 · Komentarze(0)
Pruszcz Gdański-Rotmanka-Straszyn-Jankowo-Jez.Otomińskie-Kokoszki-Matarnia-Trójmiejski Park Krajobrazowy –Oliwa -Gdańsk-Oliwa PKP

Z Pruszcza do Straszyna przez Rotmankę nieciekawą i dość ruchliwą drogą. W Straszynie odbicie w prawo (jak na elektrownię wodną) i boczną drogą z kilkoma podjazdami do Jankowa, następnie do przecięcia z trasą na Przywidz i dalej już w terenie. Z biegiem metrów droga polna coraz trudniejsza i z coraz większymi trudnościami nawigacyjnymi.
Jezioro Otomińskie , jako że koniec sezonu, niezbyt zaludnione, atmosfera miła, jezioro dość urokliwe, ale niezbyt czyste. Po krótkim postoju ruszam czarnym szlakiem pieszym w kierunku Sopotu.
Jest chwilami dość trudno bo piaszczyście i pod górkę, ale można sobie poradzić. Należy zwracać uwagę na oznakowanie, bo są momenty gdzie można zjechać ze szlaku na zwykłą polną drogę.

Smęgorzyno - atmosfera wiejska, choć kilka willi w stylu mocno nowobogackim (nawet z kolumnadą, a jak…). Kokoszki , szybkie przebrnięcie przez Kartuską, szybkie minięcie osiedla, kawałek dalej chłopcy zbierający bele słomy po żniwach, zarośnięta linia kolejowa, kilka krótkich podjazdów i polna droga w kierunku Matarni.

W Matarni kontrastujący mocno z otoczeniem Obwodnicy i Zagłębia Marketowego skromny kościółek pod wezwaniem św. Walentego. Świetny pomysł dla zakochanych na 14 lutego. Dwadzieścia jeden hamburgerów w CH i potem wizyta po drugiej stronie lustra. Oby tylko nie wrzeszczeć i nie malować kościółka sprayem...

Po przedarciu się przez okolice Centrum Handlowego wbijam się w czarny szlak na terenie Parku Krajobrazowego. Miejsce bardzo urokliwe, urozmaicone, krok za krzykliwym centrum handlowym świat jakby zupełnie inny. Ścieżki trudne dla rozpędzonego rowerzysty i należy zachować ostrożność. Po deszczu koleiny i głębokie kałuże-wiem co piszę. Mijam starą skocznię, niestety zabrakło mocy żeby dokładniej spenetrować okolicę, dalej wzdłuż Oliwskiego Potoku, mijam kuźnię wodną-następny obiekt wart bliższego przyjrzenia-i po kocich łbach ulicą Kwietną dobijam do Oliwy. W Oliwie mycie ubłoconych nóg w Stawie Młyńskim, szybki rzut oka na Młyn i dalej w kierunku Archikatedry.

Po minięciu katedry na przełaj szybkim marszem przez Park Oliwski-przeuroczy, warty dokładniejszego obejrzenia. Sporo ludzi i hordy nowożeńców z przyklejonymi uśmiechami pozujące do pamiątkowych fotek. Para goni parę w tej miłości ponad miarę.

Do dworca w Oliwie, tam zakup biletów-pociąg, garść rozważań o kulturze „soli tej ziemi” na podstawie zachowań w wagonie typu „piętrus” i wreszcie, a może już…w domu.

Pruszcz Gdański-Cieplewo-Pszczółki (teren)-Krzywe

Czwartek, 23 sierpnia 2007 · Komentarze(0)
Pruszcz Gdański-Cieplewo-Pszczółki (teren)-Krzywe Koło-Steblewo-Giemlice-Osice-Trutnowy-Miłocin-Wocławy-Wróblewo-Lędowo-Kol.Lędowo-Roszkowo-Pruszcz

Z Pruszcza przy torze kolejowym polną drogą do Pszczółek. Po deszczu droga miejscami pełna była rowów z wodą toteż i szczęśliwy cyklista wyglądał nieszczególnie. Z Pszczółek drogą do Krzywego Koła, gdzie obejrzałem kościół i osławione już domy podcieniowe.

Z Krzywego Koła szybko i sprawnie w kierunku Steblewa, gdzie dość uważnie oglądam bardzo urokliwe ruiny kościoła i odrestaurowane nagrobki dawnych mieszkańców oraz nieśmiertelny temat dom podcieniowy.

Ze Steblewa udaje się przez Giemlice do Osic, tam na samym wjeździe do wsi, niepomny doświadczeń terenowych wbijam się na oznakowany szlak wśród pól wiodący. Po kawałku z płyt jumbo nawierzchnia staje się coraz gorsza, droga, coraz bardziej zarośnięta i upstrzona coraz to gęstszymi akwenami wodnymi-bez znaczenia strategicznego na szczęście.

Solidnie już umorusany i z ubłoconym rumakiem (o rowerze mowa) docieram do miejscowości Trutnowy. Tam oglądam bardzo ciekawy, duży dom podcieniowy z 1720 roku (prawie trzysta lat !) i bardzo stary kościółek (XIV w z mocno nadwyrężoną ścianą i znacznikiem powodzi z 1826 roku).

Stamtąd już bez większego zwiedzania do Miłocina (nie szukałem domu podcieniowego:)), stamtąd Wocławy-Wróblewo i poprzez Lędowo i Roszkowo do Pruszcza.