Dom-Praca-Dom Jak niżej, z tym że nawet nie padało. Kilometrów było z pewnością więcej, ale póki nie ma licznika, póty dane są dość orientacyjne i na moją niekorzyść (taki jestem Prawy i Sprawiedliwy :)). Cały czas dumam o nowym bicyklu i cały czas mam mętlik w głowie: górski, typowy trekking, a może coś pomiędzy?
Właściwie to dodawanie niemalże codziennych kilometrów do, z i po miejscu pracy wydaje mi się klasycznym minięciem się z piłką a la Dudek, ale zmysł kolekcjonerski i dodawanie do kolorowych słupków zwyciężyło. Średnio dziennie jest to około ośmiu kilometrów w czasie około pół godziny. Jak mnie się przypomni, to będę dodawał te przezabawne i pouczające trasy do kilometrażu, dziś czynię to hurtowo za ostatnie cztery dni
Wiek chrystusowy(+2). Kręcę od święta i w tempie emerytalnym na starym, ciężkim jak moje grzechy Romecie o bojowej nazwie Wiking. Marudny jestem i leniwy.