Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2007

Dystans całkowity:247.00 km (w terenie 18.00 km; 7.29%)
Czas w ruchu:16:45
Średnia prędkość:14.75 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:30.88 km i 2h 05m
Więcej statystyk

Pruszcz Gdański-Przejazdowo-wokół Wyspy Sobieszewskiej-Przejazdowo-Pruszcz

Pruszcz Gdański-Przejazdowo-wokół Wyspy Sobieszewskiej-Przejazdowo-Pruszcz

Plan był nieco inny, ale przegapiłem w Sobieszewie zjazd na drogę wiodącą wzdłuż Martwej Wisły. Nic się złego nie stało-powtórzyłem wariant drogą główną do Świbna, tam uratowałem głowę przed oderwaniem przez wiatrzysko (10 m/s...) i mozolnie pod wiatr dowlokłem się do Przegaliny.
W Przegalinie w porcie dostrzegłem dawny kuter z Marynarki Wojennej, niestety zapomniałem numer boczny (końcówka .35 a może.38 ?) a ciekaw jestem jak on dotarł w tak dziwne dla okrętu miejsce.

Niewiele metrów obok dostrzec można ostatnie po tej stronie Wisły ślady dawnej kolejki wąskotorowej. Kolej przestała jeździć w latach siedemdziesiątych, dzisiaj trudno znaleźć po niej wyraźniejsze pozostałości.

Zostaję na Wyspie i wąską drogą wzdłuż południowego brzegu jadę do Sobieszewa. Jest conajmniej tak interesująca jak droga główna, choć dziurawa. Martwa Wisła wcale nie taka martwa, pływało tam kilka łodzi, zaś ja zbliżam się do widomego w tej części kraju pomnika głupoty i ignorancji, czyli hałdy fosfogipsów w Wiślince.
.
Wielce wybitna dla krajobrazu hałda wcale go nie szpeci, nie ma "obiektywnych badań" wskazujących ,że okoliczna ludność ma zwiększoną zachorowalność na raka z powodu niewinnej kupeczki odpadów...miary melancholii dopełnił widok kilkudziesięciu pszczelich uli w odległości 300-400 metrów od hałdy. Ceny działek w okolicy rosną...

Dom-Praca-Dom
Jak niżej, z

Piątek, 21 września 2007 · Komentarze(3)
Kategoria Dom-Robota
Dom-Praca-Dom
Jak niżej, z tym że nawet nie padało. Kilometrów było z pewnością więcej, ale póki nie ma licznika, póty dane są dość orientacyjne i na moją niekorzyść (taki jestem Prawy i Sprawiedliwy :)). Cały czas dumam o nowym bicyklu i cały czas mam mętlik w głowie: górski, typowy trekking, a może coś pomiędzy?

Dom-Praca-Dom

Z ostatnich

Wtorek, 18 września 2007 · Komentarze(1)
Kategoria Dom-Robota
Dom-Praca-Dom

Z ostatnich trzech dni, nic interesującego, może oprócz dzisiejszej ulewy.

Pruszcz Gdański-Cieplewo-Pszczółki-Żelisławki-Sobowidz-pole brukwi-Gołębiewko-Trąbki

Niedziela, 16 września 2007 · Komentarze(2)
Pruszcz Gdański-Cieplewo-Pszczółki-Żelisławki-Sobowidz-pole brukwi-Gołębiewko-Trąbki Wielkie-Jagatowo-Pruszcz Gdański

Mimo dość niepewnie wyglądającego nieba decyduję się ruszyć w objazd śladem dawnej linii kolejowej Pszczółki-Skarszewy. Z Pruszcza drogą polną, później wjeżdżam na drogę krajową i kieruję się do Pszczółek.(Na zdjęciu uważny obserwator zauważy szyny przecinające drogę do Ulkowych).

W Pszczółkach trafiam na festyn z okazji 700 lecia tej wsi. Chwilę obserwuję przygotowania i początek imprezy-widać, że ludzie przejęci są całą sprawą-świetnie. Jeszcze pod wrażeniem obchodów, nieco nadrabiam drogi, odbijając się od budującej się autostrady we wsi Ulkowy. Wracam i jadę już prawidłowo w kierunku na Żelisławki. Tam obserwuję nędzne resztki przystanku osobowego a przy okazji na prywatnej posesji coś na kształt lapidarium, ze starymi płytami nagrobnymi, żarnami(?), i kamieniami ze znakiem krzyża. Co to za miejsce (przy zjeżdzie w dół w kierunku torów) chętnie bym się dowiedział.*
Przy silnym wietrze pedałuję do Sobowidza, gdzie z zadumą obserwuję przebudowę dawnego budynku stacji PKP.

Gust w naszym narodzie zawsze kulał, tutaj padł na pysk i nawet nie dycha. Szkoda. Mieszkańcy mają też napewno swoje racje.
Co by sie nie rozczulać, to wybrałem drogę do Sobowidza najgorszą z możliwych, podczas przedzierania się przez pole porozmawiałem chwilę z gospodarzem ("Panie, Polski już nie ma") i wreszcie docieram do Gołębiewka, gdzie chwilę spędzam przy dawnej stacji PKP.

Do Skarszew i bardzo ładnego budynku stacyjnego zostało tylko 10 kilometrów, ale ja już jestem lekko podmęczony walką z wiaterkiem i hopkami i decyduję się na powrót. Jako że z górki, chociaż droga ruchliwa i mało przyjemna, sprawnie dostaje się do Trąbek Wielkich, przemykam tamtędy jak pocisk (jakieś 30km/h :)) i poprzez Jagatowo dojeżdżam do Pruszcza.

*(19.09.07)na stronie gminy Pszczółki na temat wspomnianego lapidarium przeczytałem :
"Na terenie wsi (Żelisławki), jeden z mieszkańców, pan Kowalkowski, utworzył lapidarium. Obejmuje ono imponujące zbiory, głównie kamieni nagrobnych i granicznych."
Ciekawa sprawa, co to za kamienie i z jakiego okresu.

Pruszcz Gdański-Grabiny Zameczek-Wróblewo-Wiślina-Pruszcz

Piątek, 14 września 2007 · Komentarze(0)
Pruszcz Gdański-Grabiny Zameczek-Wróblewo-Wiślina-Pruszcz Gdański.

Mając na uwadze katastroficzne wizje jutrzejszej pogody i korzystając z welocypeda małżonki postanowiłem dzisiaj zrobić krótką, popołudniową pętlę po najbliższej okolicy. Ruchliwą, dziurawą, nieprzyjemną i nudną szosą na Cedry docieram do Grabin. Tutaj skręcam w lewo w kierunku na Wróblewo. Zatrzymuje się przy XVI wiecznym kościółku położonym przy samej Motławie, z nabrzeżem dla wiernych przybywających drogą wodną.

Fotografuję też drewniany dom z urokliwym gankiem

i w narastającej szarówce kieruję się w kierunku Wiśliny, gdzie bez zatrzymywania i korzystając ze światła wytworzonego przy pomocy urządzenia zwanego dynamem, skręcam na Pruszcz gdzie melduje się już wieczorkiem.

/fotografie wykonywane telefonem-bynajmniej nie "wypasionym" jak widać/

Mój rower, mimo że naprawiony, nie nadaje sie do bardziej zdecydowanych akcji. Na domowej wokandzie staje sprawa nowego pędzidła dla pana domu....

Dom-Praca-Dom

Właściwie to dodawanie

Czwartek, 13 września 2007 · Komentarze(0)
Kategoria Dom-Robota
Dom-Praca-Dom

Właściwie to dodawanie niemalże codziennych kilometrów do, z i po miejscu pracy wydaje mi się klasycznym minięciem się z piłką a la Dudek, ale zmysł kolekcjonerski i dodawanie do kolorowych słupków zwyciężyło.
Średnio dziennie jest to około ośmiu kilometrów w czasie około pół godziny. Jak mnie się przypomni, to będę dodawał te przezabawne i pouczające trasy do kilometrażu, dziś czynię to hurtowo za ostatnie cztery dni

Pruszcz Gdański-Juszkowo-Borzęcin-Rekcin-Żuława-Bielkówko-Goszyn-Straszyn-Rotmanka-Pruszcz Gdański

Pruszcz Gdański-Juszkowo-Borzęcin-Rekcin-Żuława-Bielkówko-Goszyn-Straszyn-Rotmanka-Pruszcz Gdański

Jeszcze w Pruszczu korzystam z okazji i zatrzymuje się na moment przy, chyba najstarszym obiekcie w mieście, poewangelickim kościele Podwyższenia Krzyża Świętego.
Właściwie kilka minut później zaczęły się kłopoty. Za Juszkowem miast szosy wybrałem drogę z płyt betonowych, która zaprowadziła mnie do miejscowości Borzęcin. Tam praktycznie utknąłem, bo drogi albo kończyły się w polu, albo były zasypane gruzem. Przy drugim podejściu wybrałem mozolne przebijanie się przez pole w kierunku na szosę (którą bardziej słyszałem niż widziałem). Nieświadomy docieram do Rekcina i jadę w kierunku dokładnie odwrotnym do zamierzonego. Po zauważeniu pomyłki zawracam, kręcę do Rekcina przemykam przez to zaniedbane miejsce i jadę do Żuław. Tam oglądam XIX wieczny kościółek pod wezwaniem identycznym jak ten pruszczański.

W dalszą drogę ruszam już polną drogą, niechcąco wjeżdżając na teren jakiegoś dużego gospodarstwa rolnego w typie historycznego PGR. Wycofuję się i polnymi drogami dojeżdżam do Bielkówka. Tam przystaję w celu wykonania dokumentacji fotograficznej dworca PKP zamkniętej linii Pruszcz Gdański-Stara Piła.



Decyduje się nie szukać widzianej z góry wieży ciśnień i udaje się wzdłuż szyn do Goszyna. Decyzja dobra-już po kilku minutach jazdy po drodze z betonowych płyt wyjeżdżam na rozległą polanę ze stawkiem licznie zamieszkanym przez ptactwo. Chwilę później leśną drogą docieram do Jeziora Goszyńskiego, gdzie dopada mnie nieszczęście w postaci złamania korby w miejscu mocowania pedału. Do domu zatem przez Elektrownię w Straszynie marszobiegiem z wykorzystaniem ukształtowania terenu. Rower popsuty, trzeba podumać co dalej.