Pruszcz Gdański-Juszkowo-Borzęcin-Rekcin-Żuława-Bielkówko-Goszyn-Straszyn-Rotmanka-Pruszcz Gdański
Sobota, 8 września 2007
· Komentarze(5)
Pruszcz Gdański-Juszkowo-Borzęcin-Rekcin-Żuława-Bielkówko-Goszyn-Straszyn-Rotmanka-Pruszcz Gdański
Jeszcze w Pruszczu korzystam z okazji i zatrzymuje się na moment przy, chyba najstarszym obiekcie w mieście, poewangelickim kościele Podwyższenia Krzyża Świętego.
Właściwie kilka minut później zaczęły się kłopoty. Za Juszkowem miast szosy wybrałem drogę z płyt betonowych, która zaprowadziła mnie do miejscowości Borzęcin. Tam praktycznie utknąłem, bo drogi albo kończyły się w polu, albo były zasypane gruzem. Przy drugim podejściu wybrałem mozolne przebijanie się przez pole w kierunku na szosę (którą bardziej słyszałem niż widziałem). Nieświadomy docieram do Rekcina i jadę w kierunku dokładnie odwrotnym do zamierzonego. Po zauważeniu pomyłki zawracam, kręcę do Rekcina przemykam przez to zaniedbane miejsce i jadę do Żuław. Tam oglądam XIX wieczny kościółek pod wezwaniem identycznym jak ten pruszczański.
W dalszą drogę ruszam już polną drogą, niechcąco wjeżdżając na teren jakiegoś dużego gospodarstwa rolnego w typie historycznego PGR. Wycofuję się i polnymi drogami dojeżdżam do Bielkówka. Tam przystaję w celu wykonania dokumentacji fotograficznej dworca PKP zamkniętej linii Pruszcz Gdański-Stara Piła.


Decyduje się nie szukać widzianej z góry wieży ciśnień i udaje się wzdłuż szyn do Goszyna. Decyzja dobra-już po kilku minutach jazdy po drodze z betonowych płyt wyjeżdżam na rozległą polanę ze stawkiem licznie zamieszkanym przez ptactwo. Chwilę później leśną drogą docieram do Jeziora Goszyńskiego, gdzie dopada mnie nieszczęście w postaci złamania korby w miejscu mocowania pedału. Do domu zatem przez Elektrownię w Straszynie marszobiegiem z wykorzystaniem ukształtowania terenu. Rower popsuty, trzeba podumać co dalej.
Jeszcze w Pruszczu korzystam z okazji i zatrzymuje się na moment przy, chyba najstarszym obiekcie w mieście, poewangelickim kościele Podwyższenia Krzyża Świętego.
Właściwie kilka minut później zaczęły się kłopoty. Za Juszkowem miast szosy wybrałem drogę z płyt betonowych, która zaprowadziła mnie do miejscowości Borzęcin. Tam praktycznie utknąłem, bo drogi albo kończyły się w polu, albo były zasypane gruzem. Przy drugim podejściu wybrałem mozolne przebijanie się przez pole w kierunku na szosę (którą bardziej słyszałem niż widziałem). Nieświadomy docieram do Rekcina i jadę w kierunku dokładnie odwrotnym do zamierzonego. Po zauważeniu pomyłki zawracam, kręcę do Rekcina przemykam przez to zaniedbane miejsce i jadę do Żuław. Tam oglądam XIX wieczny kościółek pod wezwaniem identycznym jak ten pruszczański.
W dalszą drogę ruszam już polną drogą, niechcąco wjeżdżając na teren jakiegoś dużego gospodarstwa rolnego w typie historycznego PGR. Wycofuję się i polnymi drogami dojeżdżam do Bielkówka. Tam przystaję w celu wykonania dokumentacji fotograficznej dworca PKP zamkniętej linii Pruszcz Gdański-Stara Piła.


Decyduje się nie szukać widzianej z góry wieży ciśnień i udaje się wzdłuż szyn do Goszyna. Decyzja dobra-już po kilku minutach jazdy po drodze z betonowych płyt wyjeżdżam na rozległą polanę ze stawkiem licznie zamieszkanym przez ptactwo. Chwilę później leśną drogą docieram do Jeziora Goszyńskiego, gdzie dopada mnie nieszczęście w postaci złamania korby w miejscu mocowania pedału. Do domu zatem przez Elektrownię w Straszynie marszobiegiem z wykorzystaniem ukształtowania terenu. Rower popsuty, trzeba podumać co dalej.