Z Pruszcza wzdłuż dawnej linii kolejowej, ogródków działkowych, nowych domów, rzeki Raduni , całkiem ciekawych widoków do Straszyna. Tam krótka wizyta w Elektrowni wodnej i przejazd polną drogą do Bąkowa. Kawałek główną droga na Gdańsk i zjazd w stronę osiedla na Jankowie potem do centrum miejscowości i skok z powrotem w rejon Elektrowni w Straszynie. Ścieżka rowerowa nad obwodnicą do Rotmanki i Pruszcza.
Fajny przejazd wzdłuż dawnej linii kolejowej-widać jednak coraz więcej domów, znaków zakazu, "Terenów prywatnych" i "Uwaga złe psy". Ciężka górka jak dla mnie z Elektrowni na szczyt garbu i całkiem interesujący przejazd z Bąkowa do Jankowa i dalej do Straszyna
Z Pruszcza przez Warcz, Domachowo do Mierzyszyna dość ruchliwą drogą asfaltową. W Mierzeszynie zjazd kocimi łbami w prawo, potem podjazd i robi sie fajno, leśnie i nawet dość odludnie.Odbicie w lewo do osiedla Szklana Góra i już po kilku minutach wzdłuż oznakowanego szlaku nad jeziorem Przywidzkim. Dziki zjazd w dół do brzegu szlakiem jakim z pewnością chętnie pojeździli by zwolennicy jazdy górskiej. Dojazd wzdłuż jeziora do Przywidza i wjazd na asfaltówkę do Gdańska. Spory ruch, dlatego po kilku kilometrach odbijam w prawo na Buszkowy i drogą w lesie dojeżdżam do tej miejscowości. Tam fragment dziur, płyt, kocich łbów i drogi polnej do Domachowa. Dalej z górki na pazurki do domu.
Polecam zjazd w Mierzeszynie i skręt na Szklana Górę koło przydrożnej figurki. Fajna jazda, miło i z widokami również wokół jeziora Przywidzkiego. Ciekawie też do Buszkowych.
Z okazji przebywania w Mrągowie skusiłem się na krótki objazd okolic po malowniczych, mazurskich drogach. Świetne widoki, trasa zróżnicowana. Po drodze zatrzymuję się na obejrzenie zwalonych mostów na dawnej trasie kolejowej Mrągowo-Ruciane.
Wokół jeziora Czos w Mrągowie. Gładko w mieście-po ścieżce rowerowej, ciężki i błotnisty podjazd pod Górę czterech wiatrów. Warto objechać, jeżli ktoś jest na miejscu.
O czym tu pisać...zbiorę na rower, zbiorę troche czasu...dziecko ędzie na tyle duże żeby je powozić-bedzie o czym pisać. Na razie Dom-Robota do obłędu i bez opamiętania.
Rower służy tylko do przemieszczania się z i do pracy. Maleństwo, które przyszło w marcu na świat, wymaga czterech kółek i mnóstwa czasu, który Jej z pełną radością oddaje. Blog jednak nie zniknie, może jesienią, napewno wiosna przyszłego roku znowu ruszę na trasy, mam nadzieję ze już na nowym wierzchowcu.
Jako że warunki atmosferyczne pozwalają jeszcze na jazdę, a z różnych przyczyn dwa kółka bardziej się przydają w dojazdach do pracy niż cztery-dodaję jeszcze tydzień. Działalność "pisarską" zawieszam do wiosny i do pierwszych tras typowo krajoznawczych.
Wiek chrystusowy(+2). Kręcę od święta i w tempie emerytalnym na starym, ciężkim jak moje grzechy Romecie o bojowej nazwie Wiking. Marudny jestem i leniwy.